poniedziałek, 29 grudnia 2014

Wiatr wzmógł się...



Przypadkowe słowa podyktowane przez Moją Narzeczoną, a z których powstało to krótkie opowiadanie będące moim mobilizatorem do pisania to:


tulipan, dzień, praca, znajomi, światło, przestrzeń, gwiazdy, szum, burza, wiatr, spokój, ciepło, kominek, choinka, klimat, czekała, Łukasz, Łucja



Wiatr wzmógł się, nad górami zaczęły kłębić się ciężkie, granatowe chmury. Łucja nie wiedziała czy zdąży uciec przed burzą. Przyśpieszyła swe kroki i z nadzieją podążała przed siebie w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Muszę zdążyć – myślała. W jej głowie przewijały się różne wiadomości zasłyszane w telewizji, czy to w radiu, o turystach, którzy zostali zaskoczeni na górskim szlaku przez gwałtowne burze i często ginęli na wskutek porażenia piorunem. Myśli te zburzyły jej spokój. W góry uciekła, by na kilka dni oderwać się od pracy i znaleźć ukojenie serca. Mimo, że jej prywatne życie zostało niedawno wywrócone do góry nogami to nie zamierzała umrzeć tu i teraz. Zaczął padać deszcz. Szła dalej. W końcu jej oczom ukazał się znajomy budynek, to stąd rano wyruszyła na przechadzkę. Przed nim na parkingu stał jej samochód. Otworzyła bagażnik, wrzuciła plecak i trzasnęła klapą. Kątem oka widziała jak rozkołysała się choinka zapachowa powieszona na lusterku w środku samochodu. Postanowiła zanim wyruszy w drogę powrotną do domu wysuszyć się i wypić coś ciepłego w schronisku, przed którym stała. Otworzyła drzwi z wnętrza dobiegł ją szum rozmów, a światło z wnętrza na moment ją oślepiło. W centralnym miejscu znajdował się kominek, z którego dochodziło przyjemne ciepło, tam postanowiła usiąść i się ogrzać. Całe wnętrze miało niepowtarzalny klimat, skromna przestrzeń urzekała. Łucja czuła, że można tu miło spędzić wiele chwil. Gdy czekała na obsługę siedząc na skórzanej kanapie nieopodal kominka myślała o znajomych, zatęskniła za nimi, mimo że nie widziała ich zaledwie kilka dni. Na stoliku przed nią w niewielkim, szklanym wazoniku stał piękny czerwony tulipan. Z zamyślenia wyrwał ją kelner, na imię miał Łukasz, wyczytała to z plakietki przypiętej na śnieżno białej koszuli. Zamówiła gorącą herbatę z miodem i cytryną. Gdy odpoczęła i wyschła postanowiła wyruszyć w drogę. Gdy wyszła ze schroniska nad głową na bezchmurnym niebie zobaczyła liczne gwiazdy, po burzy nie było śladu, a wokół panowała już ciemna noc.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz