wtorek, 5 lutego 2013

Z suchą różą....




Z suchą różą w dłoni wsiadła do pociągu. Spakowała niewiele. Jedna walizka, kilka wspomnień i róża, to wszystko co zabrała ze sobą w podróż. Wstała wcześnie rano, bała się, że nie zdąży, dlatego nie zjadła śniadania. Gdy dotarła na dworzec pociągu jeszcze nie było – zdążyłam pomyślała, lęk minął. W walizce zadźwięczało szkło to obiły się o siebie kieliszki i niedopite wino. Usadowiła się wygodnie w wolnym przedziale, jeszcze chwila i wyruszy.
Dwie godziny później wysiadła. Na dworcu nie spotkała żadnego człowieka. Wzięła mocny wdech i ruszyła w kierunku pobliskiego wzgórza, jedynego w tej okolicy wzniesienia. Gdy znalazła się na szczycie otworzyła walizkę, wyciągnęła kieliszki, rozlała wino, do butelki wsadziła różę. Usiadła na trawie myślami cofnęła się w czasie, do chwil gdy jego namiętny dotyk wędrował po jej ciele, gdy czuła całą sobą jego męskość, do chwil gdy on i ona… W oczach pojawiły się łzy. To było przeznaczenie, to że się spotkali, zakochali i nawet to że jego już nie ma, że zabrała go śmierć. Podświadomość mówiła zapomnij to co złe, pamiętaj to co piękne i dobre. Już sama nie wiedziała co jest silniejsze… siedziała w zadumie dłuższą chwilę, poczym na jej twarzy pojawił się uśmiech. Już wiem – pomyślała - już wiem co będę pamiętać, to była prawdziwa, wielka miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz